Śmigłowiec, który we wtorek przed południem spadł do jez. Tałty w Mikołajkach, został podniesiony z dna akwenu, holowany i wydobyty na nabrzeże - poinformował rzecznik warmińsko-mazurskiej Państwowej Straży Pożarnej Rafał Melnyk.
Straż pożarna podawała wcześniej, że śmigłowiec, po tym jak wpadł do akwenu, osiadł na głębokości 13-15 metrów. Strażacy-płetwonurkowie sprawdzili, czy w maszynie pod wodą nie ma innych osób i skontrolowali, czy nie wycieka paliwo.
Śmigłowiec został podniesiony z dna przy pomocy specjalnych balonów napełnionych powietrzem, zholowany i wydobyty.
Najtrudniejszym momentem było podniesienie maszyny z dna, ponieważ nie wiadomo było, w jakim stanie jest śmigłowiec i jak się zachowa przy próbie uniesienia go - wyjaśnił.
Dodał, że dźwigu, którym śmigłowiec został przeniesiony na nabrzeże, użyczył jeden z miejscowych przedsiębiorców. To dźwig służący do wodowania łodzi.
Jak przekazała Joanna Dawidczyk z Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie, śmigłowiec zostanie zabrany na lawetę, przewieziony na policyjny parking do Olsztyna i tam zabezpieczony do dalszych czynności.
Śmigłowiec z trzema osobami na pokładzie wpadł we wtorek do jez. Tałty w Mikołajkach. Pilot i lecące śmigłowcem dwie kobiety trafili do szpitali. Maszyna zatonęła. Jako pierwsi do poszkodowanych dotarli ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Helikopter wystartował ze Słonecznego Portu. Jego przedstawiciele przekazali, że śmigłowiec Robinson R 44 wzniósł się, po chwili silnik zgasł, a maszyna runęła do wody.
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.